Naczelniczka poczty w świętokrzyskim Pacanowie wdała się w dyskusję z Michałem Cieślakiem, ministrem bez teki do spraw samorządu terytorialnego.
Pracująca na poczcie 25 lat kobieta poskarżyła się na drożyznę, porównała swoje zarobki do poborów poselskich, a na propozycję, że nic nie stoi na przeszkodzie, by też kandydowała do Sejmu, odparła, że sobie tego nie wyobraża, bo nie umie kłamać.
Cieślak - dziś wiceprezes Partii Republikańskiej, wcześniej wykluczony za nielojalność z Porozumienia Jarosława Gowina - natychmiast poskarżył się zwierzchnikowi naczelniczki, która w błyskawicznym tempie została wezwana "na dywanik". Krótko potem usłyszała ultimatum: odejdzie sama lub zostanie zwolniona dyscyplinarnie.
Jak na ironię kilka dni temu prezes PiS Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki ogłosili, że jadą w Polskę "słuchać Polaków".
Minister Cieślak dobitnie pokazał, na czym to słuchanie polega.
Zresztą może i też naczelniczka jest sama sobie winna. Zamiast się skarżyć, mogła chwalić.
Niewykluczone, że wtedy by nawet awansowała.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz