Zarówno Trzaskowskiemu i Nawrockiemu należą się słowa krytyki za to, że wykluczyli pozostałych. Może i część to "polityczny plankton" (jak wtedy), ale mają prawo w niej zaistnieć. Telewizje zaś nie mają prawa wybierać tych, którzy im się podobają.
Trzydzieści lat temu zaproszenie do udziału w debacie dostali wszyscy kandydaci. Fakt, Wałęsa i Kwaśniewski nie przyszli, ale to była ich broszka.
Pozostali mieli równe szanse. Te same pytania i ten sam czas odpowiedzi na nie.
Oczywiście w takiej konwencji nie było fajerwerków, ale nie o to mi chodziło.
Z drugiej strony radio to radio. Bez wizji (wtedy).
Trzaskowski i Nawrocki zachowali się trochę bezczelnie umawiając się na "ustawkę" jeden na jednego.
Rozumiem intencje ich sztabów, ale tak się po prostu nie robi.
Bo pozostali, przynajmniej teoretycznie, mają te same prawa, co wymienieni.
A że sondaże pokazują miejsca "na pace"?
To tylko sondaże, nie wybory.
Dlaczego nie Hołownia, Mentzen, Zandberg, Biejat et consortes?
On również reprezentują jakąś część społeczeństwa.
Może nie tak dużą, jak Trzaskowski i Nawrocki, ale jednak.
Konkludując, panowie Trzaskowski i Nawrocki - to hucpa co robicie!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz