Kilka lat temu w naszym sycylijskim domku, który wynajmowaliśmy na lato, nagle zaczęła płynąć z ubikacji woda. Nie pomogła wymiana złączki. Problem był większy i bardziej śmierdzący.
Zapchała się rura kanalizacyjna odprowadzająca nieczystości na zewnątrz. Po odsłonięciu wlotu do niej i przepłukaniu jej silnym strumieniem wody okazało się, co w niej było. Prawdopodobnie zapas zużytych podpasek higienicznych i papieru toaletowego, który w niej się znalazł, wystarczyłby na potrzeby małego miasteczka.
- Przed wami mieszkały tu dwa tygodnie Amerykanki, więc to ich robota - odpowiedział niezmieszany zaistniałą sytuacją nasz sycylijski gospodarz.
Nie wiem, czy mówił prawdę, czy tylko chciał się tanio wyłgać, ale zapchane muszle sedesowe widziałem w Polsce w nawet najbardziej eleganckich hotelach. Nie mówiąc o tych tańszych czy ubikacjach w pociągach. U celu trasy bywa, że piętrzą się w nich Himalaje papieru toaletowego i nie tylko.
Już na początku naszego zamieszkania w domu w Sadowej wprowadziliśmy podpatrzone w Azji rozwiązanie. W ubikacji stoi plastikowy kubełek, a w nim foliowa torebka, do której wrzucamy zużyty papier toaletowy, bo zdajemy zdawaliśmy sobie sprawę, że gdyby rura odpływowa się zapchała, czekałoby nas kucie podłóg. Woleliśmy tego uniknąć i od tamtej pory nawet goście muszą się podporządkować obowiązującym u nas porządkom.
Jak już wspomniałem, podpatrzyliśmy to w wielu krajach azjatyckich i afrykańskich. Takie plastikowe wiaderka stały w ubikacjach w nawet najbardziej eleganckich hotelach. Codziennie opróżniane i dezynfekowane. To lepsze i tańsze rozwiązania, niż zrywać cały system kanalizacyjny czy często płukać zatkane rury.
Ale sądząc po apelach i kampaniach społecznych zakładów kanalizacyjnych w wielu polskich miastach, Polak ma problem ze zrozumieniem, że muszla sedesowa to nie kosz na śmieci. Jakby dopiero co zszedł z drzewa i uczył się zachowań cywilizowanego człowieka.
Wali więc do sedesu, co ma pod ręką. Jeszcze mogę zrozumieć przedmioty higieny intymnej, ale żwir, odpady budowlane czy resztki po obiedzie?
Za Gierka mówiło się, że Polak potrafi. W tym przypadku wolałbym, by nie potrafił i nie chciał tak robić.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz