Bandycki atak Rosji na Ukrainę dla niektórych polityków w Polsce i innych krajach był kompletnym zaskoczeniem. Rosja przecież miała być wiarygodnym partnerem biznesowym oraz przewidywalnym przyjacielem Zachodu.
O imperialnych ambicjach Putina mówił już w 2008 roku w Tbilisi prezydent Lech Kaczyński. Niestety kolejny element scenariusza, przed którym nas przestrzegał - atak na Ukrainę - właśnie ma miejsce. Tym bardziej liczę na powszechny konsensus wszystkich sił politycznych przy pracach nad Ustawą o obronie ojczyzny. Ma ona łączyć wiele odrębnych zapisów prawnych odnoszących się do polskiej obronności, ale też wprowadzić szereg nowych rozwiązań.
Oto główne z nich: wzrost nakładów na obronność do 3% PKB od 2023 roku; utworzenie Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych; dobrowolna zasadnicza służba wojskowa - ochotnicy odbywać będą 28-dniowe szkolenie podstawowe, a następnie 11 miesięczne szkolenie specjalistyczne; zwiększenie liczebności Sił Zbrojnych RP do 300 tysięcy żołnierzy, w tym 50 tysięcy żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej; wprowadzenie rozwiązań zachęcających do wstępowania do armii.
Obecna sytuacja pokazuje, że zakupione w ostatnich latach przez naszą armię wyrzutnie Javelin czy drony Bayraktar doskonale spisują się w czasie realnego konfliktu zbrojnego. Mamy wiarygodnych, potężnych sojuszników z NATO. Jednak w pierwszej kolejności musimy liczyć na siebie.
Ustawa o obronie ojczyzny ma szerokie poparcie. Jej wdrożenie jest niezbędne, by Polska była bardziej bezpieczna w kolejnych latach.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz