Po ogromnych ubiegłorocznych podwyżkach, sięgających 5-6 tysięcy złotych, wybrańcy narodu dostaną od 2023 roku kolejne: prezydent o 2000 zł miesięcznie więcej, premier oraz marszałkowie Sejmu i Senatu o 1600 zł, ministrowie - o 1400 zł, wiceministrowie - o 1250 zł, posłowie i senatorowie - o 1000 zł więcej.
- Sejm nie jest potraktowany ani lepiej, ani gorzej, bo podwyżki będą w całej sferze budżetowej. To nie jest tak, że siebie traktujemy lepiej niż innych. Nie ma tu niczego, co dawałoby podstawy do twierdzeń o szczegółowym, uprzywilejowanym traktowaniu. To nie podwyżka, tylko waloryzacja. W tej chwili, niestety, wzrost wynagrodzeń jest niższy niż wzrost cen. Mamy do czynienia z kryzysem i ciężkimi czasami - tak to tłumaczy poseł Solidarnej Polski Tadeusz Cymański, przytulający miesięcznie kilkanaście tysięcy złotych z naszych podatków.
Trzeba, pośle Cymański, mieć ludzi za kompletnych cymbałów - bądź też samemu być cymbałem - by wciskać im taką ciemnotę w czasach, gdy inflacja zżera w roku dwie pensje i na żadne podwyżki nie mają szans.
Niestety, nasi politycy już całkowicie oderwali się od rzeczywistości, gubiąc przy tym poczucie wstydu.
Najwyższy czas, by oderwali się od stołków.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz