Zamknij

Portret kobiety w szarym płaszczu

08:04, 26.02.2024 Antoni Styrczula
Skomentuj fot. freepik fot. freepik

Bieda nie jest ani atrakcyjna, ani oryginalna. Pod każdą szerokością geograficzną ma ten sam zapach niedomytego ciała, stęchlizny. Zapach rozpaczy. Barwne stroje uszyte z tanich materiałów czy to w Afryce czy Indiach tylko ją maskują i przyciągają sytych i spasionych turystów z bogatej północy.

W Polsce nie ma nawet tych kolorów. Jest brudno zgniła szarość ciuchów z second handów lub pamiętających jeszcze ubiegłe tysiąclecie. Pisarz, który chce ją odmalować ,łatwo może poddać się pokusie ckliwego sentymentalizmu, jeśli nie powstrzyma swych emocji i uczuć na wodzy. Jeśli jednak jej ulegnie, zabrnie w ślepą uliczkę oklepanych banałów, nad którymi może - czytając - pochlipie jakaś egzaltowana czytelniczka albo polityk, który dostrzeże szansę by zbić na niej polityczny kapitał. Zostanę zatem przy opisie.

Była ubrana w szary płaszcz sięgający jej prawie do kolan. Od jego barwy wyraźnie odznaczały się kolorowe pajęczyny cerowania na łokciach i na skraju płaszcza. Głowę zakrywała brązowa wełniana chusta zawiązana pod brodą, którą co chwilę poprawiała, takim charakterystycznym ruchem wiejskich kobiet, bo spadała jej na oczy. Obuta była w znoszone, czarne botki z kożuszkiem na wierzchach cholew.

Znałem ją. Mieszkała wraz z synem niedaleko naszego sklepu w bieda domu postawionym domowym sposobem we wczesnych czasach PRL-u. Kiedyś w naszej wsi było ich wiele. Dziś ostały się nieliczne. Po śmierci ich właścicieli posprzedawały je wraz z działkami ich dzieci, które uciekły do miasta. Dziś na ich miejscu stoją przyzwoite domy jednorodzinne z zadbanymi ogrodami oraz garażami na kilka samochodów.

Próbowałem w myślach określić jej wiek. Przygarbiona sylwetka, pobrużdżona zmarszczkami twarz sugerowały, że mogła mieć 80 lat, ale równie dobrze o wiele mniej. Swoje cotygodniowe zakupy traktowała też towarzysko, bo to zawsze okazja by wyjść z domu, wymienić z właścicielką sklepu ostatnie, wiejskie plotki. Czasami ponarzekać na doskwierające choroby.

Wyjęła z portmonetki listę zakupów i zaczęła ją na głos czytać, pytając ekspedientkę przy każdym produkcie o cenę. Kiedy doszła do oleju i masła, po usłyszeniu ich ceny, przerwała czytać. Ekspedientka spojrzała na nią pytającym wzrokiem.

- Mam tylko sto złotych. Myślałam, że starczy na wszystko, ale już teraz widzę, że to za mało, niech pani odstawi olej i cukier z powrotem na półkę - stwierdziła, jakby przepraszając za fatygę. - Bardzo wszystko podrożało, syn mi o tym mówił, ale nie sądziłam, że aż tak bardzo. Może jak wróci z pracy to mi doda pieniędzy i przyjdę jeszcze raz - dodała, ale jakby bez przekonania i wiary, że tak się stanie.Zrezygnowana zapakowała zakupy do torby i poszła - lekko kuśtykając na prawą nogę - do domu.

Obserwowałem ją dłużą chwilę. Przechodząc przez łąkę odwróciła się. Może do mnie, a może kogoś wypatrywała wśród pasażerów z autobusu, który przed chwilą zatrzymał się na przystanku. Z oddali, jej twarz przypominała tę z obrazu Muncha. Krzyk.

 

(Antoni Styrczula)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%