Z dzieciństwa Paweł zapamiętał, jak ojciec – chcąc teren trochę osuszyć – w jednym miejscu kopał w ziemi bruzdy, a w innych zagłębienia zasypywał piaskiem. Potem mijały dziesięciolecia, a Pawłowi ta myśl o krnąbrnym terenie jakoś nie dawała spokoju. Chodził więc z roku na rok, z roku na rok, i cały czas kombinował, w jaki by to sposób na tych swoich 12 hektarach lasu, bagnisk i łąki unormować stosunki wodne.
W końcu znalazł radę: trzeba wybudować kanał!
Jechalik wszystko dokładnie zaplanował. Jezioro Zdreczno jest oddalone od jeziora Górnego o 230 metrów. Poziom wody Zdreczna jest o 120 centymetrów wyższy, niż w Górnym. Paweł wymyślił, że za pomocą kanału nadmiar wody mógłby spływać z jednego jeziora do drugiego.
W 1988 roku, mając na karku 71 lat, zabrał się za kopanie.
- Kiedy przyjdą mokre lata, wszyscy przekonają się, że to ja, Paweł Jechalik, miałem rację – zapowiedział.
Pracę rozpoczął od strony jeziora Zdreczno. Płytki rów stopniowo zamieniał się w okazały, wcinający się w piaszczyste wzgórze wąwóz: 5 metrów głęboki i 10 metrów szeroki.
- Kiedy pierwszej zimy doszedłem do górki, pomyślałem sobie: ,,O cholera, przecież, człowieku, tobie to się nigdy w życiu nie uda!”. Pamiętam, jak naśmiewała się ze mnie sąsiadka: ,,Po co zacząłeś? I tak nie skończysz!”. Odpowiedziałem: ,,Co zrobię, to zrobię”. Ale, szczerze mówiąc, za bardzo nie wierzyłem, że uda mi się to kiedykolwiek zrealizować.
Na początku Paweł Jechalik skrupulatnie notował przebieg swojej pracy, ale w pewnym momencie pogubił się w obliczeniach i notatki zarzucił. Doszedł też do wniosku, że nie warto zabierać z sobą jedzenia, bo rozleniwia przy kopaniu. Na cały dzień wystarczyła mu więc butelka kawy, nic więcej. A dni były podobne do siebie, jak dwie krople wody – znaczone jedynie ilością wydobytego piasku.
Niebawem trzonki dwóch Pawłowych łopat pocieniały od roboty jak zapałki.
*
Z biegiem czasu udało mu się pracę nieco usprawnić. Ułożył 120 metrów wąskotorowego toru i umieścił na nim lorkę, wywrotową platformę kupioną z tartaku. W jednej lorce mieściło się półtorej tony piasku – aby posunąć budowę o metr, musiał wywieźć 25 platform.
Nieopodal w lesie postawił drugą platformę. Służyła mu za schronienie przed gradem, deszczem i śniegiem.
W okolice kanału Jechalik doprowadził nawet linię elektryczną.
- Najwięcej kłopotów – opowiadał – miałem ze zdobyciem słupów. Szczęśliwie się złożyło, że akurat elektryfikowali linię kolejową z Poznania do Szczecina: wymieniali słupy na nowe i za dwie połówki udało mi się załatwić te z odzysku.
Wtedy też zainstalował mechaniczną wyciągarkę. Pojawił się jednak kłopot: do jej obsługi potrzebne były dwie osoby. Na niewiele więc się zdała, bo Pawłowi w robocie nikt pomóc nie chciał.
- Nie liczyłem dni, ani godzin – wspominał. – Wychodziłem kopać rano, wracałem wieczorem. Do obiadu zrobiłem trzy wózki, po obiedzie trzy, cztery, a czasem za długiego dnia i dziesięć od świtu do zmierzchu.
Były lata, że Paweł Jechalik nie przestawał kopać nawet zimą.
- Ale przy mrozie to jest diabelna robota – przyznawał.
*
Po pięciu latach na jakiś czas musiał przerwać pracę. Zaczęło mu brakować sił, a znikąd nie miał żadnego wsparcia. No i bolały go ludzkie kpiny. Ale w końcu znów wrócił do roboty. Kiedy tylko pomyślał o kanale, ręce same rwały się do kopania.
- Nie ma na niego rady. Uparty jak kozioł! – mówiła o Pawle żona.
Znali się jeszcze z dzieciństwa, bo w Mężyku ich rodzice mieszkali po sąsiedzku. W 1948 roku wzięli ślub. Agnieszka nigdy się przy Pawle nie nudziła, bo wszędzie go było pełno. Zakładał kółko rolnicze, sadził las, był sołtysem, radnym, pierwszy do wsi sprowadził młockarnię rotacyjną i najgłośniej bronił młyna wodnego przed likwidacją.
Aż w końcu zaczął budować kanał i znów nie było spokoju, bo różni ludzie przyjeżdżali oglądać, jak osiemdziesięciolatek wykopuje łopatą ćwierćkilometrowy wąwóz w środku puszczy.
*
Kiedy potężny rów był już widoczny z każdej strony drogi, pozostał do wykonania ostatni etap: przejście z kanałem pod szosą z Miałów do Białej. Zadanie technicznie najtrudniejsze, ale nie dla Pawła Jechalika.
- To bajka! – śmiał się i objaśniał niedowiarkom: - Wykop trzeba zacząć jednocześnie z obu stron. Przydałyby się do tego płozy takie, jak od helikoptera. Wystarczy je oprzeć o brzegi kanału, a między nimi, na łożysku, umieścić ciężki, dębowy kloc. Ten, rozkołysany jak dzwon, uderzałby w rury i wbijał je coraz głębiej w ziemię.
Zdaniem Jechalika tym sposobem nie powstałaby w asfalcie nawet jedna rysa. Kiedyś już coś takiego widział na własne oczy. Za okupacji.
*
Uparty budowniczy z Mężyka dokończył dzieła swego życia w 1999 roku, mając 82 lata. W wykonaniu przejścia pod szosą wyręczyli go drogowcy. Jego benedyktyńska praca, choć przez lata wszystkich zadziwiała, a nierzadko i szokowała, dopiero w ostatnim okresie doczekała się uznania.
Samotnego budowniczego zaproszono nawet do udziału w programie telewizyjnym ,,MdM” (Mann do Materny). Tamże na pytanie, co poczuł kiedy po jedenastu latach harówki w jego kanale wreszcie popłynęła woda, odparł lekko zakłopotany: - No właśnie akurat w tym momencie nie było mnie w domu…
*
Paweł Jechalik zmarł w 2001 roku, niecałe dwa lata po zakończeniu budowy. Na jego pamiątkę w sąsiedztwie kanału ustawiono głaz z krótką adnotacją: ,,Rów Pawła - Syzyfa z Puszczy Noteckiej”.


Syn Jacek postanowił zrobić wszystko, by pamięć o pracy ojca stała się atutem wsi. Tak powstało ,,Uroczysko nad rowem” – z przystanią, łowiskiem ryb, idealne miejsce do zabawy i imprez plenerowych.
I do zadumy nad wielkimi możliwościami, jakie mogą tkwić w człowieku.
Stary wiatrak za wsią i… UFO?
Ale co w związku z tym bo z artykułu gów.. wynika. Ani ładu, ani składu.
Z Archiwum X
06:15, 2025-11-13
Niebezpieczna sytuacja na przejeździe kolejowym!
A to kicha!
pkp
13:20, 2025-09-26
Pomóżmy małej Agatce! Liczy się każde wsparcie!
W imieniu rodziców Agatki, bardzo prosimy o pomoc 🙏 Dziękujemy redakcji Fakty Piskie za tak wspanialy artykuł.
Monika
17:04, 2025-08-13
Jednogłośne absolutorium i brak wotum zaufania
A u nas w Trzciance wręcz odwrotnie, wszyscy kochają burmistrza a Rada Miejska przyklaskuje mu i z wiernym posłuszeństwem patrzy w oczka szefa. Tylko jakieś plotki o długu ktoś rozsiewa......aaa, to Ci z Wielenia😮
Hi, HI
07:37, 2025-08-01
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu faktyct.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz