Nowy przedmiot został wprowadzony w tym roku szkolnym do klas IV-VIII podstawówek i I-III szkół ponadpodstawowych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Co ważne - nie jest obowiązkowy.
Ta decyzja szybko stała się paliwem dla politycznej i kościelnej prawicy. Z ust krytyków popłynęły słowa o „deprawacji dzieci” i „złowrogim planie”. Jak zwykle najgłośniej krzyczą ci, którzy - przynajmniej oficjalnie - o wychowaniu dzieci wiedzą najmniej.
Jarosław Kaczyński - idealny kandydat do płacenia „bykowego” - porównał edukację zdrowotną i ograniczenie lekcji religii do działań rodem z początków PRL. Według prezesa PiS nowy przedmiot ma prowadzić do demoralizacji i jest częścią szerszej strategii, wymierzonej w młode pokolenie.
Do chóru krytyków dołączył także arcybiskup Marek Jędraszewski. W swoim stylu przestrzegał rodziców przed „ukrytym złem” i wzywał do masowego wypisywania dzieci z zajęć. - Przychodzi czas próby, czas odpowiedzialności, czas sprawdzenia, czy naprawdę kochacie swoje dzieci. Jest szansa, by powiedzieć temu złu jednoznaczne nie - grzmiał z ambony.
Problem w tym, że mało kto z krytyków zajrzał choćby do podstawy programowej. A tam jest czarno na białym: edukacja zdrowotna uczy zdrowego odżywiania, higieny, znaczenia snu i ruchu, profilaktyki chorób, radzenia sobie ze stresem, podstaw pierwszej pomocy czy odpowiedzialności za zdrowie swoje i innych. Krótko mówiąc - wszystkiego tego, co naprawdę przydaje się w życiu.
Być może, gdyby takie zajęcia istniały wcześniej, prezydent wiedziałby, że szczepionki uratowały życie milionom ludzi, a nie tylko - jak sam kiedyś twierdził - „na palio”. Być może młodzi ludzie mieliby większą świadomość w kwestii dojrzewania, planowania rodziny i nie zachodzili w ciążę w wieku 16 lat. Specyficzną „troskę” kleru o dzieci pominę milczeniem.
Najbardziej ironiczne w tej awanturze jest to, że kościół i politycy prawicy próbują wmówić rodzicom, iż nauka o zdrowiu to zagrożenie. Tymczasem prawdziwe zagrożenie dla dzieci to ignorancja, brak wiedzy i życie w świecie ideologicznych strachów.
Pomóżmy małej Agatce! Liczy się każde wsparcie!
W imieniu rodziców Agatki, bardzo prosimy o pomoc 🙏 Dziękujemy redakcji Fakty Piskie za tak wspanialy artykuł.
Monika
17:04, 2025-08-13
Jednogłośne absolutorium i brak wotum zaufania
A u nas w Trzciance wręcz odwrotnie, wszyscy kochają burmistrza a Rada Miejska przyklaskuje mu i z wiernym posłuszeństwem patrzy w oczka szefa. Tylko jakieś plotki o długu ktoś rozsiewa......aaa, to Ci z Wielenia😮
Hi, HI
07:37, 2025-08-01
Jednogłośne absolutorium i brak wotum zaufania
Jako mieszkaniec, który naprawdę interesuje się sprawami gminy i ogląda wszystkie sesje, uważam, że Rada Miejska pokazała charakter i odpowiedzialność. Wstrzymanie się od przyznania wotum zaufania to nie akt złośliwości, tylko sygnał, że radni nie są od klepania wszystkiego, co burmistrz powie, tylko od kontrolowania i dbania o interes mieszkańców. Co ważne – radni jasno uzasadnili swoją decyzję, więc nikt nie może powiedzieć, że to było bez podstaw. Nie chodzi o robienie polityki, tylko o uczciwość wobec nas – mieszkańców. W końcu to rada ma patrzeć władzy na ręce. Brawo za odwagę i jasne pokazanie, że gmina jest najważniejsza. A swoją drogą – artykuł jest mocno stronniczy i wygląda na napisany przez sam Urząd Miasta albo na jego zlecenie, więc dobrze, żeby mieszkańcy znali też drugą stronę. Zachęcam wszystkich, żeby obejrzeli nagranie z obrad sesji i sami wyciągnęli wnioski.
Mieszkaniec Wielenia
11:20, 2025-07-02
Jednogłośne absolutorium i brak wotum zaufania
Art jednostronny pusany na zamówienie burmistrz. Autor zapomniał napisać że 2024 to kolejne kredy, bezprawne premie 3600zł co miesiąć, złozenie wniosku do Wód Polskich o drastyczne podwyżki wody, chęć nałożenia maksymalnych podwyżek podatku - najlepiej wszystko na maxa, podwyżka wynagrodzenie burmistrz na maxa, niechęć do naprawy drabiny w OSP
Obywatel
15:12, 2025-07-01