Od początku czerwca 1992 roku z nienotowaną wcześniej częstotliwością wybuchały pożary lasów, m.in. spowodowane panującą w tym czasie suszą. 2 czerwca całkowita powierzchnia objęta pożarem wyniosła 573 ha. Ponad miesiąc trwały prace uprzątania i odnawiania.
Niedługo później przyszły kolejne zniszczenia w lasach puszczy, spowodowane drugim wielkoobszarowym pożarem. 10 sierpnia ogień pojawił się o godz.16.27 między stacjami Miały, a Drawski Młyn, po przejeździe pociągu z Poznania w kierunku Szczecina.
Iskry spod zblokowanych kół pociągu zapaliły wysuszoną trawę przy torach. Ogniska pożaru powstały jednocześnie w wielu miejscach, na długości kilku kilometrów. Od trawy zajęły się pobliskie zadrzewienia. Rozprzestrzenianiu się ognia sprzyjał silny wiatr z zachodu. Wkrótce żywioł był już nie do opanowania.
Ogień szalał w koronach drzew, później zajmowały się niższe piętra lasu. Ten pożar nazwany został przez miejscowych „czerwonym smokiem,” bo był dramatyczny w skutkach. Ogień szedł wierzchołkami drzew i stanowił zagrożenie dla całej puszczy. Zniszczył wówczas dorobek wielu pokoleń ludzi związanych z lasem, a ogrom zniszczeń przerażał. Pożar w ciągu zaledwie 8 godzin strawił 5,5 tys. ha lasów Puszczy Noteckiej. Dopiero ulewny deszcz, który przyszedł w nocy 11 sierpnia o godz. 0.30 przerwał koszmar. Wtedy pożarzysko odsłoniło rozmiar zniszczeń.
18 Nadleśnictw z RDLP Piła walczyło o odratowanie Puszczy Noteckiej tak długo, aż w miejscu spalonych drzewostanów zagospodarowano teren, by w przyszłości znowu rósł las. Posadzono 80 milionów sadzonek, a prace porządkowe i odnowieniowo-ochronne trwały blisko 3 lata.
W Potrzebowicach - przy oficynie z początku XX wieku, zwanej Staszicówką - jest głaz narzutowy z tabliczką informującą o pożarach na terenie Puszczy Noteckiej, które miały miejsce w 1992 roku.
Głazy narzutowe z nazwami wszystkich 18 nadleśnictw biorących udział w akcji dziesięć lat temu zostały przeniesione z terenu Nadleśnictwa Potrzebowice na tzw. „działki,” na których pracowały poszczególne nadleśnictwa.
Obszar dawnego pożarzyska po ponad trzech dekadach ciągle jest miejscem wzbudzającym zainteresowanie, wielu do dziś mówi o nim, że jedzie na grzyby na „spalonki”. Dzisiaj nikogo nie dziwią enklawy drzew liściastych w Puszczy Noteckiej, posadzone w ten sposób, by stanowiły zaporę w razie pojawienia się pożaru koron drzew, skutecznie izolując ogniska zapalne.
Historię pożarów w Puszczy Noteckiej przypominają także oryginalne rzeźby na terenie arboretum przy Nadleśnictwie Potrzebowice. Znajdują się tam rzeźby „Aura” i „Smok” dłuta Jana Grześkowiaka emerytowanego leśniczego Leśnictwa Dziewanna, naocznego świadka pożarów z 1992 roku, pracującego przy uprzątaniu i odnowieniu zniszczonych powierzchni.
Emocje, które towarzyszyły tej pracy i symbolikę tej rzeźby autor opisał tak: (…) po tej gigantycznej pracy, która została wykonana i po tym, jak na pożarzysku zaczęło się zielenić, wstąpiło we mnie trochę optymizmu. Rzeźbę nazwałem Aurą, bo ma sprzyjać (…) drzewkom, które zostały posadzone na tych tysiącach hektarów. Uniesiona ręka z czarką symbolizuje deszcz, który tam ma padać, a do tej czarki dolatuje ptak spragniony, który pije wodę. W drugiej ręce trzyma sadzonkę w okresie wzrostu. Korzenie tej sadzonki wrastają jak żyły w rękę postaci.
Rzeźba „Smok” została wykonana przez ówczesnego leśniczego Leśnictwa Dziewanna Jana Grześkowiaka dla upamiętnienia najszybciej rozprzestrzeniającego się pożaru lasu w historii polskiego leśnictwa.
Artysta-rzeźbiarz na drewnianej tablicy wyrył napis: „W dniu 10 sierpnia 1992 r. o godzinie 16.00 ognisty smok pociągiem przyjechał i w czasie ośmiu godzin pożarł 5500 ha lasu!”. W opisie rzeźby znajduje się również taka informacja od autora, żeby ci, którzy będą patrzyli na tego „smoka” dostawali gęsiej skórki i nabierali większego szacunku do przyrody.
Nadleśnictwo Potrzebowice nieustannie prowadzi działania edukacyjne, podkreślając znaczenie ochrony przeciwpożarowej.
Pożary są nadal jednym z najgroźniejszych niebezpieczeństw związanych współcześnie z gospodarką leśną prowadzoną w Puszczy Noteckiej.
Pamiętajmy, by chronić lasy!
Jednogłośne absolutorium i brak wotum zaufania
A u nas w Trzciance wręcz odwrotnie, wszyscy kochają burmistrza a Rada Miejska przyklaskuje mu i z wiernym posłuszeństwem patrzy w oczka szefa. Tylko jakieś plotki o długu ktoś rozsiewa......aaa, to Ci z Wielenia😮
Hi, HI
07:37, 2025-08-01
Jednogłośne absolutorium i brak wotum zaufania
Jako mieszkaniec, który naprawdę interesuje się sprawami gminy i ogląda wszystkie sesje, uważam, że Rada Miejska pokazała charakter i odpowiedzialność. Wstrzymanie się od przyznania wotum zaufania to nie akt złośliwości, tylko sygnał, że radni nie są od klepania wszystkiego, co burmistrz powie, tylko od kontrolowania i dbania o interes mieszkańców. Co ważne – radni jasno uzasadnili swoją decyzję, więc nikt nie może powiedzieć, że to było bez podstaw. Nie chodzi o robienie polityki, tylko o uczciwość wobec nas – mieszkańców. W końcu to rada ma patrzeć władzy na ręce. Brawo za odwagę i jasne pokazanie, że gmina jest najważniejsza. A swoją drogą – artykuł jest mocno stronniczy i wygląda na napisany przez sam Urząd Miasta albo na jego zlecenie, więc dobrze, żeby mieszkańcy znali też drugą stronę. Zachęcam wszystkich, żeby obejrzeli nagranie z obrad sesji i sami wyciągnęli wnioski.
Mieszkaniec Wielenia
11:20, 2025-07-02
Jednogłośne absolutorium i brak wotum zaufania
Art jednostronny pusany na zamówienie burmistrz. Autor zapomniał napisać że 2024 to kolejne kredy, bezprawne premie 3600zł co miesiąć, złozenie wniosku do Wód Polskich o drastyczne podwyżki wody, chęć nałożenia maksymalnych podwyżek podatku - najlepiej wszystko na maxa, podwyżka wynagrodzenie burmistrz na maxa, niechęć do naprawy drabiny w OSP
Obywatel
15:12, 2025-07-01
Jednogłośne absolutorium i brak wotum zaufania
To jakaś schizofrenia radnych😮
?
12:05, 2025-07-01
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz